Wiele lat temu umówiliśmy się na randkę. Ja – młody handlowiec w swym nowym służbowym Peugeocie 205 kupionym w firmie Zdzisław Biały Peugeot, i Ona, jeszcze wtedy - początkująca dziennikarka radiowa. Piękna, opalona, w skromnej garsonce, która tylko podkreślała jej szczupłą talię, zgrabne nogi i zmysłową kobiecość.. Z niemałym trudem umówiliśmy się, gdyż Ona była w ciągłych rozjazdach, a telefon komórkowy Nokia Cityman 450 (foto) kosztował wtedy
45 000 000,- zł. i był jeszcze prawdziwym rarytasem...Ja taki już miałem - służbowy :)
Zjawiła się jak każda kobieta z klasą - punktualnie, a mnie na jej widok zaparło dech. Z gracją, jaką mają w sobie tylko młode dziewczyny w pełni świadome swojego ciała wsiadła do samochodu, którego wnętrze wypełniło się subtelnym zapachem perfum Issey Miyake Leau Dissey Pour Femme... Od tej pory, pewnie po kres życia ten niezwykły, charakterystyczny, subtelny zapach będzie w moim umyśle symbolem młodej, pięknej zmysłowości...
Uwielbiałem te randki bo poza wszystkimi sprawami młodości, potrafiliśmy ze sobą również godzinami rozmawiać. A to cenne...
No to jedziemy? – zapytałem niecierpliwie i zapiąłem pas. Już sięgałem do stacyjki kiedy ona mnie zatrzymała.
Poczekaj misiu – powiedziała. Czy ty byłeś już żonaty? No wiesz... Pytam cię, czy może jesteś rozwodnikiem?
Nie! – odparłem zupełnie zaskoczony, nie byłem żonaty i nie jestem rozwodnikiem. Mam czystą kartotekę. A jakie to ma znaczenie?! – zapytałem. Jakie to ma znaczenie skoro jesteśmy młodzi zakochani w sobie i zdrowi?
Jakie to ma znaczenie, no pytam? To znaczy że co?Że jak bym był rozwodnikiem to byś ze mną nie była?
Nie, nie była bym – odpowiedziała spokojnie.
No a nasze uczucia? - zapytałem...
I tu powiedziała coś co dało mi do myślenia:
Widzisz misiu, mam serce i rozum. I rozum mam po to żeby kierował moim sercem i moimi uczuciami...
Po tym nieoczekiwanym dla mnie wyznaniu nabrałem do niej niezwykłego szacunku.... Ostatecznie nasze drogi po latach się rozeszły, ale do dziś zawsze myślę o niej z wielkim uznaniem i ciepłem...
A teraz? Kiedy w telewizorze widzę jakąś filmową gwiazdeczkę chlipiącą nad tym, że była bita i poniewierana przez męża (dodajmy - męża, o wyglądzie prowincjonalnego kierownika rzeźni...) to sobie mruczę: widzisz aktoreczko, zwykle mamy serce i rozum. I rozum mamy po to żeby kierował naszym sercem i naszymi uczuciami... Ale jak ktoś nie ma rozumu to obrywa od życia boleśnie....
I to często – dosłownie....