Na strychu trzymamy pudełko na sowę. Tak je nazywam bo na pudełku narysowana jest sowa. Pudełko służy nam do zbierania małych elektrośmieci, typu żarówki baterie itp. Raz do roku – w sylwestra wywożę to wszystko do Urzędu Gminy, tam jest bowiem taki specjalny pojemnik. Wsypuję zawartość a gmina już zajmuje się profesjonalną utylizacją. Przy okazji zakupu „nielegalnych” żarówek zainteresowało mnie co tam jest w tym pudełku. Mamy początek października Przyniosłem pudełko na sowę i policzyłem....
- 14 baterii R14 C-Cell (radio Sony i dyktafon)
- 11 baterii R6 AA (różne zegary, piloty)
- 10 baterii 6F22 (czujniki dymu, czujniki czadu, czujniki wody)
- 10 akumulatorów pastylkowych od radia
- 7 akumulatorów R6 AA
- 5 zużytych żarówek energooszczędnych
- 3 baterie litowe (podświetlenie lunety)
- 2 żarówki zwykłe (mleczna i reflektorowa)
- 2 baterie R3 AAA
- 1 bateria płaska 3R12
- 1 akumulator od wkrętarki (sprawna wkrętarka do wyrzucenia!)
- 1 twardy dysk
- 1 karta pamięci 2G.
Jest tego trochę, a dodam że gdzie tylko mogę instaluję akumulatory. Z tym że radio SONY - doskonałe ale nie toleruje akumulatorów i generuje koszt - 4 komplety baterii R14 rocznie = 16 szt. Podobne radio Roadstar nie tylko toleruje akumulatory ale samo sobie je podładowuje.(sic!) Było droższe w zakupie ale teraz jest bezkosztowe. He? Kasetowy dyktafon to kolejne 8 sztuk rocznie. Moją uwagę zwróciło 5 świetlówek kompaktowych i tylko dwie żarówki zwykłe i żadnej żarówki halogenowej! Zwracają uwagę ich przydymione końce. Niektóre "niby świecą" , ale do użytku są niezdatne. Stanowią toksyczny odpad, a jedna nawet się potłukła. Sprawdzam teraz nowego producenta tych świetlówek. Na warszawskim wolumenie jest firma która sprzedaje je po 6 PLN, świecą dobrze i zapalają się natychmiast. Nawet przy trwałości 1 rok wychodzi to in plus, z tym że ja nie liczę horrendalnej ceny utylizacji. Ja to zawiozę do pojemnika i już!
Natomiast w pudełku nie ma trzech żarówek LED które kupiłem. Dwie z nich oddałem do sklepu (Castorama) bo się spaliły po kilku dniach a kosztowały po 50-60 PLN!, jedną z ciekawości rozebrałem. LED to światło przyszłości. Za 10 lat będzie zdatne do użytku. Teraz to drogi, ekstrawagancki i raczej nietrwały gadżet....
Jeśli jednak chcemy poeksperymentować ze światłem LED to kupujmy tylko najlepsze markowe (Philips, Osram, AMS...) produkty w dobrych sklepach i bierzmy paragon i gwarancję. Dobra lampa LED podobnie jak dobra latarka „czołówka” ma jedną diodę led! Ponadto dobra czołówka ma fokusowanie światła za pomocą soczewek i baterie w odpinanym pojemniczku z tyłu głowy. Dobra latarka musi kosztować nie ma to tamto... I dobra czołówka koszuje około 250 PLN choć szperając w internecie to i za 99 PLN można znaleźć już coś interesującego. Dolna granica za "czolówkę" to 25 PLN poniżej której trudno oczekiwać czegokolwiek poza rozczarowaniem.
Latarki czołowe epatujące liczbą diod (widziałem taką kuriozalną z 64 LED ! poniżej ) jak i żarówki pełne diod LED to urocze ramotki imponujące w roku 2000, ale w 2012 już zupełnie anachroniczne i raczej mało przydatne do czegokolwiek, choć ciągle jeszcze mają dobry stosunek ceny do funkcjonalności i mogą być rozsądnym wyborem gdy latarkę 95% czasu wozimy w aucie, a żarówka ma świecić w piwnicy dwie godziny rocznie...Wymagający User nie dotknie jednak takiego produktu nawet patykiem i to przez szmatkę....
To tyle nowinek z pudełka na sowę :)
UHU!!!!