frycz66 frycz66
748
BLOG

15lat, 10lat, 5lat.... Wygaszacz pulsu...

frycz66 frycz66 Rozmaitości Obserwuj notkę 9

 

Przez wiele lat mieszkałem w okolicach Sochaczewa. Poznać było, że jest tam lotnisko po sygnale radiowym na falach średnich ta ta taa ta ta, i tak wkoło. Ta ta taa ta ta, ta ta taa ta ta, ta ta taa ta ta... Całą dobę... Bardzo silny sygnał w dzień i w nocy. Kolega mówił że to jakiś system identyfikacji i naprowadzania na lotnisko. Żadna tam tajemnica, bo łupało na całą okolicę w AM. No a druga sprawa, to odgłosy samolotów. Teraz dopiero sobie przypominam, że cały czas gdy byłem dzieciakiem/nastolatkiem/młodzieńcem, na niebie latały myśliwce wojskowe. Latały nisko ze strasznym hałasem, latały wysoko, i latały bardzo wysoko. Ale nawet wtedy było je słychać. Czasem w domu drżały szyby....

 (młodszym czytelnikom wyjaśnię że kiedyś okna nie składały się z pakietu 3 sklejonych fabrycznie tafli szkła osadzonych trwale w polimerowej ramie, tylko były to zwykłe kawałki szkła, przycięte przez szklarza na wymiar drewnianej, często pokrzywionej ramy okiennej, zamocowane gwoździkami i uszczelnione kitem. A kiedy ten kit się rozsechł to szyby „dzwoniły” w oknach).

 A gdy myśliwiec przekraczał barierę dźwięku było głuche BUMMMM!! Nagle dzwoniły szyby i dorośli mówili z pewną dumą; „O! Właśnie pokonał barierę dźwięku!” I tak było w dzień i w nocy.. Kiedy przeprowadziłem się pod Warszawę hałas jeszcze się wzmógł a do tego zmienił strukturę. Było nieco mniej myśliwców, sygnały radiowe na falach średnich były dwa różne i non-stop łomotały helikoptery. Non stop! Koledzy byli w tym biegli bardziej i rozróżniali już z daleka lekkie Mi-2 od ciężkich Mi-8. Mi-2 latały kilka razy dziennie – zwykle pojedynczo. Mi-8 latały pojedynczo lub w parach. Widziało się je codziennie, lub raz na dwa dni, ale dość często. Absolutnym smaczkiem były bojowe Mi-24. Latały zawsze w parach lub trójkami, zwykle dość nisko i hałas jaki robiły był wprost niezwykły! To był taki potężny narastający łomot który przechodził w huk silników i terkot łopat.. Czasem było to nie do zniesienia, gdyż popularną audiofilską metodą nagrywania muzyki z radia było postawienie magnetofonu Grundig obok radia, i nagrywanie z głośnika wprost przez mikrofon.

Przelot trzech Mi-24 był, jak by to powiedzieli audiofile – rujnujący dla jakości zapisu... :) To wszystko co działo się na niebie definitywnie ucichło tak na oko 15 lat temu. Nieomalże z dnia na dzień.

 Na drogach zaś wtedy dosłownie roiło się od wojskowych ciężarówek. Okryte plandekami Stary, Ziły - cysterny, czasami tylko Jelcze. Dużo Uaz-ów, później Honkery... Mnie jako pasjonata to interesowało. Zatrzymywałem się, rozmawiałem z kierowcami. Te sprzęty definitywnie zniknęły z dróg publicznych tak na oko 10 lat temu.

 No i jeszcze jakiś czas temu słyszałem odgłosy z poligonu. Serie z karabinów, pojedyncze wystrzały, artylerię. Ale teraz sobie uświadomiłem że nie słyszałem tych odgłosów już z 5 lat.

 

Cisza. Złowroga cisza.

 

 Ale to może niepotrzebne niepokoje. Bo gdzieś tam w głębinach wód nasi żołnierze na trzech naszych okrętach podwodnych klasy Seawolf: „Piłsudski” „Dmowski” i najnowszym z napędem hydrokawitacyjnym „Orzeł Biały” w ciszy przerywanej jedynie dźwiękiem sonarów wpatrują się w zielonkawe ekrany radarów gotowi zadać przeciwnikowi prewencyjne uderzenie. Wszak nie na darmo jeden z okrętów nazywa się „Piłsudski”.

Gdzieś tam na Mazurach, w Bieszczadzkich ostępach, w Borach Tucholskich trwają w całodobowym pogotowiu silosy załadowane uzbrojonymi rakietami... Gdzieś na Mazurach mamy jeszcze puste blaszane opakowanie po rakietach Patriot jakie w swej łaskawości przywieźli Amerykanie. Wystarczy teraz tylko napełnić je saletrą i jakimś złomem i już będziemy mieli broń nie gorszą niż Wandalowie...

 Uff... Uspokoiłem się. Ta złowroga cisza nie znaczy wcale, że jesteśmy militarnie bezbronni i organizacyjnie porozpieprzani, i że taka Białoruś rozwali nas sama jedna, w dwa tygodnie bo ma zasoby, zakłady przemysłowe i ludzi. Broń Boże! Cisza właśnie oznacza, że całodobowa gotowość bojowa Polski przeniosła się w głąb oceanów. Że przenika ciszę ukrytych silosów rakietowych i bezkresne ciche przestrzenie kosmosu penetrowane satelitą szpiegowskim „Mieszko” oraz najnowszym satelitą rozpoznania elektronicznego „Jan Twardowski”.

 No a działania naszej rozległej i diabolicznie skutecznej siatki szpiegowskiej „Krypton” będącej niedoścignionym wyznacznikiem standardów skutecznego działania dla agentów Mossadu, też przecież nie są w żaden sposób bezsensownie nagłaśniane. My nie załatwiamy przeciwników herbatką z polonem w blasku kamer TV. To nie jest nasz styl działania. Nasi wrogowie na całym świecie po prostu.... No, oni „znikają” bez śladu, i kto ma wiedzieć ten wie, a kto nie ma wiedzieć – ten nawet się nie domyśla.

Z szumu, towarzyszy nam jedynie szum serwerów w każdej chwili gotowych gotowych do podjęcia lub ewentualnie odparcia wojny elektronicznej na dużą skalę. Dodajmy że Kapitan PriX, bo tak się nazywa nasz system cyberwalki jest system z założenia ofensywnym.  Całości obrazu dopełniają ściszone rozmowy w wyciszonych gabinetach kryptografów i mądrych wojskowych strategów wolnych od doraźnych  politycznych sympatii i antypatii. 

A więc jesteśmy tacy bezpieczni...

 

 

 

Za horyzontem błyska się i słychać szczęk żelaza.

frycz66
O mnie frycz66

Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia.... Moją pasją jest życie....

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości